Szedłem po boisku szkolnym z puszką coli. Naprzeciw mnie szła ona. Chciałem zawrócić, minąć ją, jakkolwiek, byle daleko od niej, nie chciałem patrzeć w jej oczy. Byliśmy zbyt blisko siebie. A gdy była tuż obok, ktoś mnie popchnął a cała cola wylądowała na jej białej koszulce. Wściekła wykrzyczała "Coś ty zrobił?! Mam teraz latać w mokrej bluzce?!" "Może i w mokrej, ale czemu zaraz latać?" - dodałem ze śmiechem. "Jeszcze się perfidnie śmiejesz!" "Spokojnie. Chodź do mnie. Dam ci swoją koszulkę". Emocje opadły, uspokoiła się. Przez całą drogę rozmawialiśmy, śmialiśmy się. A gdy byliśmy w moim pokoju wyjąłem swoją koszulkę i jej podałem. Przebrała się. Nie była zła, a raczej zadowolona. Już wtedy poczułem, że zbliżamy się coraz bardziej do siebie. / hakerr
|