Zwracam się do Ciebie. Zabrałeś mi wszystko, co było możliwe. Odeszłeś i wziąłeś to razem z sobą. Pamiętasz, kiedy nasze dłonie pierwszy raz styknęły się ze swoimi twarzami? Przeszedła mnie wtedy iskra, której już nigdy więcej nie poczułam. W tej chwili znalazłam swój sens życia, właśnie Ciebie. Żyłam tylko dla Ciebie, do pewnej chwili. Teraz żyję, bo muszę. Bo muszę to wszystko udźwigać na swoich barkach i sobie poradzić. Zawsze sobie radziłam, wiesz? Przede wszystkim z częstym wstawaniem z podłogi, kiedy bezwładnie osuwałam sie na nią i wybuchałam płaczem. Kilkuminutowym, kilkugodzinnym. To zależało od tego, jak bardzo zraniłeś mnie w danym dniu.Od tego, ile przykrych słów wypowiedziałeś pod moim adresem. Zapewne tego nie czytasz, ani nigdy tego nie zrobisz, ale to nawet dobrze. Żyj swoim idealnym życiem, a mnie już zostaw. Na zawsze.
|