Kiedyś byłam realistą, patrzyłam na świat rozważnie czasem popadałam w pesymizm ale tylko czasem. Teraz to się zmieniło popadam w skrajności z optymizmu na pesymizm i odwrotnie. Nie lubię tego, bo ciągle stwarzam sobie chore nadzieje, po których cierpię. Wydaje mi się, że postawiłam sobie zbyt wysoko barierę rzeczy, które muszę wykonać, może i będę się o nie starać ale nie wszystkie wygram, walka jest zbyt trudna i czasem trzeba skapitulować. /pojebanezycie
|