Podszedł do mnie, kiedy siedziałam na murku i przysiadł obok.
- Co jest, mała? - Zapytał swoim tak dobrze znanym mi, ciepłym głosem.
Obojętnie wzruszyłam ramionami.
- Nic Ci do tego... - odparłam, trochę niegrzecznie.
Westchnął cicho i objął mnie ramieniem.
- Ale przecież mi możesz powiedzieć. - Nalegał i coraz bardziej grał na moich i tak zszarganych nerwach.
- Życie, tyle!
- Ale co życie?
- Życie mi się znów pierdoli! - Nie wytrzymałam i podniosłam głos. - Jak jakaś idiotka siedzę tutaj sama, nie mam chłopaka, nie mam chęci do niczego, moja mama jest szpitalu, co zaprząta wszystkie moje myśli, że nawet nie mam siły na odrobienie zadań. Chcesz wiedzieć więcej?
Pokręcił tylko głową i westchnął bezgłośnie.
|