lato dwa tysiące jedenaście. słoneczny, upalny dzień. oboje byliśmy skąpo ubrani, jakieś szorty, cienkie koszulki. mój pokój, siedzieliśmy spokojnie rozmawiając, przesiadł się na moje łóżko, delikatnie oparł mnie o poduszki i zaczął całować, moje ciało idealnie przylegało do jego ciała. działał na mnie jak nikt inny, tak że mogłabym zabić za niego. szkoda, że wyszło tak a nie inaczej, że jednak miłość na odległość sie nie sprawdziła. [ smilemill ]
|