znów ogarnęło mnie to uczucie. najpierw nieustający płacz, branie wielkich haustów powietrza,
drżące dłonie, podniesione ciśnienie. leżę. łzy spływają mi powoli po skroniach, uspokajam się.
tracę kontrolę nad własnym umysłem, czuję dziwny ból przechodzący przez moje ciało. śmieję
się do sufitu i mówię: - czemu płaczesz? zawsze mówiłaś, że nigdy nie będzie twój.
|