była walentynkowa dyskoteka zawiedziona tym wszystkim właśnie miałam się zbierać, nagle przyszedł on i powiedział że chciał tylko tyle i mnie pocałował. coś tak nagle we mnie się obudziło, chyba to takie szczęście, zwykłe dziecinne szczęście. mimo wszystko strasznie chciałam mu powiedzieć żeby spierdalał, ale nie umiałam. rzuciłam mu się na szyję, staliśmy tak może z 10 minut, przepraszał, prosił o wybaczenie, powiedział że musi już iść do domu, pożegnaliśmy się. następnego dnia w szkole każdy się mnie pytał co się stało że osoba która nie uśmiechała się przez 3 miesiące nagle mogłaby skakać do góry z radości, a ja po prostu wiedziałam że mam przy sobie osobę najważniejszą na świecie. szkoda że od tamtego wieczoru nic się nie stało. znowu miał na mnie wyjebane. cóż, kolejny raz dałam się omotać skurwysynowi który po raz kolejny zabawił się moimi uczuciami. i chyba teraz boli jeszcze bardziej, niż wtedy kiedy mnie zamienił na nową zabawkę.
|