`Pamiętam to było zimą, piździło jak rzadko
My szliśmy chodnikiem, jak prywatną kładką
A szło się tak gładko a szło się tak łatwo
Nasz los to od tamtąd jedna wielka całość
Nie pamiętam, czy padało, nie chciałem budzić się rano
Chciałem by to wiecznie trwało, lecz to kruche jest, jak gałąź
No i nie wiem co się stało, nie wiem gdzie zgubiłem drogę
Lecz bez ciebie muszę stanąć, bez ciebie iść nie mogę
|