Dochodzi godzina trzecia, piąta godzina gadania na skejpie. Śmieję się jak pojebana z Twoich min podczas śpiewania i grania w GTA, z picia soczków w kartoniku, z piżamki w paski, która za chuj mi się nie podobała, z Twoich dziwnych pozycji leżących, z przytulania się do sąsiadki numer trzydzieści jeden, z rozmów z naszą najlepszą przyjaciółką. A Ty? Również wybuch śmiechu z moich zmęczonych oczu i zgorzkniałej miny, z koloru mojej koszuli nocnej, z naciągania skarpetek do kolan, z koca w tygrysy, z mojego poprawiania bluzki, w której co chwilę wysuwały się cycki do przodu, po czym stwierdziłeś, że zielony w zupełności do mnie nie pasuje, z mojego wkurwa, gdy mówił o swoim kumplu. Naprawdę to sprawiało Tobie Boże aż tak dużo pracy, żeby dopuścić do końca? Naprawdę tak bardzo Tobie przeszkadzało moje szczęście, moja radość? / Mrs.Cynamon
|