Tylko kawałkiem bezszelestnej ciszy, kilkoma podmuchami wiatru mogę na chwile gdzieś uciec.. gdzieś daleko do świata który sam tworze i dekoruje. Da świata który ma dwa oblicza - z jednej eden istny dla duszy spokoju, z drugiej jednak miejsce wypełnione czarna i zwęglona już ziemią. Miejsce w którym dzieją sie najróżniejsze rzeczy, gdzie każda mała paranoja wychodzi na jaw, gdzie nic nie da sie ukryć. Wszystkie obawy, cały strach ukazuje sie nagle i pojawia znikąd przed oczami. Patrzy się jednak niczym koszmar każda kolejna wizja znika, rozmywa się zwyczajnie w powietrzu.. Ale to przecież tylko zwyczajna umierająca paranoja tworząca następna i jeszcze kolejną.
|