wczoraj, był jeden z trudniejszych wieczorów. nie miałam już sił z nim rozmawiać, znosić jego humorów. płakałam, łzy nie pozwalały mi, widzieć literek na klawiaturze, dlatego odeszłam od komputera. powoli osunęłam się po ścianie, aż usiadłam na zimnej podłodze, chwytając rękoma kolana. cała drżałam z zimna, z rozpaczy i beznadziei, panowała taka cisza, że było słychać tylko mój płacz, mimo tego, że był dość cichy . nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam . obudziłam się dopiero rano, kiedy listonosz zadzwonił do drzwi .
|