Dzisiaj rano znowu go widziałam. Twarz miał taką piękną, jak zawsze. Uśmiechał się. Przypomniało mi się, jak kiedyś trzymałam jego dłoń pod nocnym niebem i kreśliłam ten uśmiech po gwiazdach, pokazując mu wszystko bardzo dokładnie, aby udowodnić, jak dobrze go znam. Mogłabym kreślić po gwiazdach każdą część jego ciała. Zatrzymałam się w miejscu, przyjrzałam się jemu dokładniej. Smutek przeszył moje ciało dużo szybciej, niż mogłam to sobie wyobrazić. Krew zaczęła niespokojnie krążyć w żyłach. Serce mocniej uderzało o żebra. Nadal nie potrafię poradzić sobie z jego widokiem. Mimo wszystko kocham na niego patrzeć, ciągle całego go kocham i chyba nigdy nie będę potrafiła przestać, pomimo tego, że nasze serca już nie biją dla siebie. Otarłam łzę i ruszyłam dalej.
|