Mimo iż dzień ten nazywam wtorkiem, zamiast walentynkami dostałam dziś od mamy wszystkim dobrze znanego czerwonego lizaka w kształcie serca. Tak po prostu, symboliczne. W roztargnieniu upuściłam go, i rozpadł się on na setki małych kawałeczków. Dziwne. Gdy połamał się cukierkowy lizak, zrobiło się dużo szumu o nic, każdy zaoferował swoją pomoc w sprzątaniu jego resztek z podłogi. Jakiś czas temu moje własne serce, które służy mi już dobrych paręnaście lat, zostało również złamane na takie same kawałeczki. Wtedy nikt się nawet nie przejął, nie odezwał. Nikt nawet nie zauważył, że " coś" się zepsuło. Świat zawsze będzie mnie zaskakiwał.
|