Potrafiłeś mnie rozbawić, pocieszyć a także porządnie krzyknąc, gdy przesadzałam ze wszystkim i we wszystkim. Dawałeś mi poczucie bezpieczeństwa swoimi objęciami, w których uwielbiałam trwać bez przerwy, ukazywałeś piękno świata, który wcześniej wydawał mi się być szary, brzydki, śmierdzący i zakłamany. Za to Ty pokazywałeś, że wcale tak nie jest, że to ludzie tworzą taką beznadzieją rzeczywistość. Chciałeś bym się nigdy nie zmieniała, abym była taka jaka jestem, z ogromem wad i mnóstwem zalet. Ty kochałeś mnie taką jaką byłam, bez wyjątku. Kochałeś mnie przecież w porwanych ciuchach, całą zalaną w trupa, i wulgarną i też kochałeś mnie jako piękna kobietę, zadbaną i delikatną. Wiedziałeś, że mam dwa oblicza. Znałeś cała moją historię życia. Teraźniejszego i przeszłego.
|