Wybiegłam z domu jak najszybciej, żeby ją znaleźć. Nie musiałam długo szukać. Wlokła się przez park. Podbiegłam do niej, - Monika, przepraszam, nie wiem co sobie wyobrażałam mówiąc te wszystkie rzeczy. -dobrze.. nic się nie stało. - Monika, ty.. ty płaczesz.
Pierwszy raz widziałam, zeby płakała, poczułam się okropnie. Nigdy nie widziałam, żeby płakała. Nawet gdy złamała nogę po upadku ze schodów. Naprawdę nigdy nie widziałam, by płakała. A teraz, ja, ja doprowadziłam, ja do takiego stanu. Czułam się naprawdę potwornie. Jedyne co mogłam zrobić to przytulić ją i zagwarantować, że bardzo mi przykro,z całego serca przeprosić. I zrobiłam to. - Monik, przepraszam, naprawdę tego żałuje, nie chciałam, żebyś przeze mnie płakała. Nie chcę byś musiała przez cokolwiek płakać. Tak bardzo przepraszam. - Nie, Nat, należało mi się i wiem to. Naprawdę zasłużyłam. - O czym ty mówisz, nie zasłużyłaś sobie niczym na to bym cie tak potraktowała. // cz.4
|