jeden z wielu. z dziwnie przyciągającym spojrzeniem i uśmiechem, który zapraszał na małą kawę. widywałam go często. a może po prostu kiedyś nie wyłapywałam go wzrokiem w każdym kącie miasta. nie mówił nic. obserwował mój każdy ruch wcale się z tym nie kryjąc. uśmiechał się podejrzliwie i wracał do swoich poprzednich zajęć wciąż unosząc kąciki ust ku górze. i niby wielkie nic. tak duże, że nawet nie zwróciłabym na nie uwagi, ale któregoś dnia do obserwowania mojej sylwetki dodał w końcu kilka gestów i kilka kroków, aż w końcu wypowiedział te kilka słów, które choć kompletnie nie miały się nijak do tego co się działo wokół, - wyciągnął dłoń w moją stronę i pokazał że zależy wywracając mój świat do góry nogami. /happylove
|