siedziałam u Damiana. był już wieczór więc zbierałam się do domu. - Jutro spotkamy się dopiero wieczorem bo rano jadę do znajomej. - Wieczorem mnie nie będzie. - A gdzie będziesz ?. - Jest wekeend. Idę na impreze. - Prawie się nie widujemy bo mam szkołę a ty prace od poniedziałku do piątku. a w wekeend też się nie zobaczymy ?. - ide na impreze. - ja jakoś nie chodze na imprezy. - to że ty nie chodzisz to ja też mam nie chodzić ?. - nie no idź. - no dobra nie pójdę. - idź, bo później będzie że moja wina. - no spotkam się z tobą. - nie, dzięki. później będziesz mi robił pretensje że ci nie pozwalam na nic. / odwróciłam się i wyszłam wkurwiona zanim zdążył coś jeszcze powiedzieć.
|