Stanął do mnie tyłem odpalając papierosa. - Miałeś nie palić. - syknęłam. - Miałaś być zawsze. - odburknął wzruszając ramionami. Usiadłam na ławce czekając aż w końcu powie, po co chciał się spotkać. - Działasz mi na nerwy, każdy twój ruch mnie drażni, nienawidzę twojego głosu, twoje spojrzenie doprowadza mnie do furii, wkurwiasz mnie cała. Wiesz dlaczego? Bo odeszłaś. Zostawiłaś mnie, kocham cię i jednocześnie nienawidzę, ale brakuje mi ciebie, cholernie. Nie radzę sobie, jedynie czego pragnę to twojej obecności w moim życiu. - powiedział zaciągając się szlugiem.
|