Siadał naprzeciwko obejmując mnie nogami, łapał moje dłonie w swoje i kazał mi opowiadać jak spędziłam te godziny, podczas których się nie widzieliśmy. Słuchał tego mojego pierdolenia o łażeniu, obieraniu ziemniaków, sprzątaniu, moich nieudolnych próbach gotowania i innych pierdołach. Opowiadałam jak zawsze przesadnie gestykulując, ale wystarczyło, że w ten specyficzny sposób zaczął dotykać dłonie, a ja zapominałam języka w gębie. Patrząc na niego, mającego twarz kilka centymetrów od mojej z lekko rozchylonymi ustami i przeszywającym spojrzeniem zaczynałam jąkać się jak ostatnia popaprana i zapominałam o czym mówię. Wtedy najczęściej pytał: - i co kochanie jeszcze robiłaś? - po tym pytaniu nachylał się nade mną i ustami muskał szyję, najpierw delikatnie, ale od tego cholerstwa w opowiadaniu myliłam ziemniaki z mandarynkami i nie mogłam się skupić na żadnym zdaniu. Nieźle na mnie działał. I do dzisiaj nic się nie zmieniło.
|