To nic, że mnie roznosi od środka, że szlag chce mnie trafić, że nie mieści mi się to w głowie, że powstrzymuje łzy i wciąż zdarza mi się nocami przygryzać wargi do krwi, a paznokcie wbijać głęboko w wewnętrzną stronę dłoni. To nic, że nie mogę sobie sama ze sobą poradzić, że palę więcej, chociaż sama nie wiem jaki w tym sens. Co prawda się nie tne, ale nie ma dnia, żebym nie miała na to ani przez chwilę ochoty. Ja przybieram maskę i dopijając resztki kawy spinam włosy wysoko w kucyk, przyklejam uśmiech na twarz i wychodzę do szkoły. I tak co ranek. A nikt nawet nie zdaje sobie sprawy, co dzieje się po drugiej stronie tej wesołej dziewczyny.
|