Opowiedziała mi, że leży na sali obok, bo na onkologii nie było już miejsca. Przyszła do mnie bo co noc słyszała ja płaczę i jak cierpię, pomimo tego, że przecież nie umieram. Było jej mnie żal. Zapytałam co jej dolega. Opisała swoją chorobę. Miała raka kości. To bolesne. Od dawna nikt jej nie odwiedził, bo jej rodzice są zajęci szukaniem pieniędzy na przeszczep. Poprosiła mnie o to, żebyśmy zrobiły sobie razem zdjęcie. Zrobiłyśmy. Następnego dnia mama wywołała te zdjęcia, chciałam jej jedno dać. W recepcji zapytałam gdzie leży Daria, ta dziewczynka. Recepcjonistka powiedziała, że dziewczynka zmarła w nocy. Rak tak wyniszczył jej organizm, że nic nie dało się zrobić. Załamałam się. Wyszłam ze szpitala i odszukałam grób tej małej. Był maleńki. Taki zadbany. Spotkałam na cmentarzu jej mamę. Dałam jej jedno z tych zdjęć. I opowiedziałam wszystko. Od tamtego czasu minęły dwa lata. Chodzę na cmentarz kilka razy w roku i opowiadam jej jak zmieniła moje życie. / cz III
|