I kiedyś to lubiłam. Chodzenie nocą po ciemnej ulicy z taką ilością chłopaków, że ich imion nie dało się spamiętać. Tam znała mnie większość, przecież byłam Ich jedynym ziomem płci żeńskiej. Wystarczył jeden telefon żebym dotrzymała Im kroku. Fajki, wódka, czasami jakieś tabletki, na uszach zawsze słuchawki. Zazwyczaj nie mówiliśmy nic, wystarczyła nasza wspólna obecność. A teraz większość siedzi w zakładach poprawczych, reszta ma kuratora, albo zmieniła szkołę. I chyba jako jedyna wyszłam z tej grupy bez szwanku. Dlaczego? Bo często gdy nie było już ucieczki przed psami brali winę na siebie,. "Tej niuńki, to my w chuj nie znamy" mówili, z uśmiechem na twarzy. Zakuci w kajdanki, wsiadając do radiowozu z pełną świadomością patrzyli, jak rozkuwają moje ręce i puszczają wolno. / kredkinabaterie4
|