cz3/ codziennie rano budza sie nowe nadzieje sen dreczy mnie jak bym zabijal codziennie spogladajac w lustro nieiwem kogo widze czlowiek widmo moim statkiem wciaz to zycie przemieszczajac droge wydeptane mam swe scieszki na nich radosc szczescie szczypta pecha me kleski wiosna rodzi milosc pieniadz rodzi przemoc dwie oddzielne sprawy a tak w parze ida czesto odplywam w ta odchłan bez planu wedrowki mape ma dzis ten co juz nieraz leczyl smutki przechylajac dno zalewamy swe powody rano budzac sie ze skaza nocnej wojny to juz nie ta bajka o rycerzu w pieknej zbroi brak tej jednej ktora musial by uwolnic z wielu pieknych basni czas juz wyrwal strony czy to brak poetow czy smierc barwnych milosci!
|