Siedziałam cicho w pokoju i patrzyłam przed siebie tępym wzrokiem. W głowie tłukły się tysiące myśli, z których w zasadzie nic nie wynikało. Nie potrafiłam wyłowić żadnej sensownej myśli, ani też nie wiedziałam jaką myśl mam wysłać do mózgu, by zrobił coś, cokolwiek, z moimi bezwładnymi, wyczerpanymi kończynami. Ciało krwawiło, ale dusza wciąż we mnie była. Pocieszała mnie. Łaskotała moje wnętrze mówiąc w ten sposób 'dasz rade, dasz. Tylko się nie poddawaj' - tak po prostu powiedziała.
|