Postawił nasz związek na jedną karte. Na początku było wspaniale, dwa cztery na siedem byliśmy razem, choć to wtedy dla nas było mało. Obiecaliśmy sobie miłość, aż po życia kres. Ale to trwało do czasu, w końcu zaczął brać, brać tej pieprzony syf. Spotykaliśmy się coraz rzadziej, nasze spotkania zaczeły polegać na spinach, związek stał się nieustanną kłotnią i chaosem. Brnął w to coraz głębiej, z każdą dawką niszczył mnie coraz bardziej. On zagłębiał się w tym, a ja go traciłam, traciłam to co kochałam, to co dla mnie było najważniejsze. Nie wytrzymałam tego napięcia, zrozumieliśmy, że to nie jest to samo co kiedyś, że woli dragi ode mnie, a ja pragnęłam Jego. Stał się toksyczny, przećpał naszą miłość. [bez_schizy]
|