Jest późno, za oknem nie widać nic, poza zaświeconymi latarniami, na niezbyt ruchliwej ulicy. Właśnie mija jakieś pięć godzin odkąd położyłam się spać i odkąd nie potrafię przestać o nim myśleć. Spoglądam na puste miejsce obok mnie w łóżku i brakuje mi go jeszcze bardziej. Staram się przypomnieć sobie, o co tak naprawdę znowu nam poszło, ale na myśl nic mi nie przychodzi, bo jak zwykle - ta kłótnia była jedną z miliona, w której kłóciliśmy się właśnie o nic znaczącego. Czuję, jak po policzku spływa mi łza, a przez ten cały czas trzymam w ręku telefon, co kilka sekund nerwowo sprawdzając, czy może właśnie nie napisałeś. Powiedz, co się z nami dzieje, gdzie jest to całe piękno, które kiedyś mieliśmy w naszym związku./pepsiak
|