Poszłam do szkoły jak zawsze z wielką nadzieją, że go nie spotkam. Nienawidziłam się za to, że go rzuciłam i też za to, że on nie odpuszczał se mnie nawet na chwilę. Walczył o mnie, ubiegał się o moją zgodę, jednak bez skutków, aż wreszcie dałam mu wyraźnie do zrozumienia, że już nigdy nie będziemy razem.. Wyzywałam go, powiedziałam, że od zawsze był dla mnie nikim, że nienawidzę jego głosu i wcale mi się nie podoba.. Nazwałam go skurwielem i strzeliłam w twarz, a po całej akcji wybiegłam z jego domu. Cała zapłakana szłam ulicą, zastanawiając się dlaczego ciągle go kocham i tak bezgranicznie mu ufam. || część 1.
|