Płatki śniegu radośnie wirowały w powietrzu, nie robiąc sobie nic z przekleństw Finów na ich temat. Wirowały, mieniąc się w blasku latarni ulicznych. Ludzie uciekali, chowając się za ścianami swoich ulubionych lokali, gdzie rozbrzmiewała muzyka. Niektórzy śpieszyli się do domu, mając na dziś już dosyć pracy. Grupka dziewcząt chichotała, plotkując o nowinkach w szkole. Zakochani mówili o tym, że gdy zaraz wrócą, zrobią sobie ciepłą herbatę z miodem. Student z olbrzymią teczką właśnie gonił odjeżdżający autobus. Na ulicę wjechała już pierwsza odśnieżarka tego sezonu. Niektórzy już szuflowali szypami. Uliczny chaos. Mimo to był ktoś, kto nie robił sobie nic z pośpiechu XXI wieku. Stał nieruchomo na środku chodnika, z głową skierowaną ku górze. Zielone, błyszczące oczy obserwowały mieniące się płatki śniegu na tle granatowego nieba. Wyglądał jak wyciągnięty z innego świata, porzucony w obcym, nieznanym świecie. Jak upadły anioł, zesłany na ziemię, aby odkupić swoje winy. A.V.
|