W karczmach bywał bardzo rzadko, nie chciał aby ludzie lustrowali go wzrokiem, krępowało go to. Jednak każdego piątego każdego miesiąca, musiał się tam udać w celu zaspokojenia głodu, resztki chował do kieszeni, starczyło mu to do końca miesiąca. Pewnego dnia kiedy Eksim wyszedł zbierać rośliny do swych wywarów, do jego chaty wbiegła biedna, zapłakana, mała dziewczynka w podartej sukieneczce, nerwowo rozejrzała się po wnętrzu, jakże tam było ciepło, w piecu dopiero co napalone, centralną część pokoju zajmował mały drewniany stół, a przy nim cztery drewniane krzesła, miejsce pod ścianą zajmowało łóżko, w sam raz na Eksima, po drugiej stronie izby było widać również łóżko, ale nie takie samo...dla małego dziecka, sufit zajmowała mała pochodnia, za dnia zaś chatke oświetlało światło słoneczne przedzierające się przez 3 małe okienka. Podczas oględzin pokoju do chaty spokojnie wszedł znachor, spojrzał na wystraszoną dziewczynkę wzrokiem dobrego ojca mówiąc : cz.2
|