Złapał mnie za rękaw i wyprowadził ze szkoły. Były jeszcze ciemno, zegarek w telefonie wskazywał 7;23. Wyszliśmy tylnym wyjściem. Stojąc w samej bluzie trzęsłam się z zimna. Jedną dłonią zaciągnął mi kaptur na głowę. Oparłam się o ścianę. - po co wyszliśmy ? - zapytałam wpatrując się w jego niebieskie tęczówki które nie odrywały ode mnie wzroku. - bo kawa była za gorąca. - uśmiechnął się i odstawiając kubeczek kawy na parapet będący za mną, zbliżył się tak blisko, że ciepło bijące od niego, odbijało się o moje zmarznięte policzki. Dzieliły nas milimetry. Jego usta kusiły abym ich zasmakowała. Nagle drzwi się otworzyły i dołączył do nas kolega. Czar prysł. Kawa wystygła. On wrócił do codzienności,a ja do łudzenia się ze kiedyś to dokończymy.
|