ledwie otworzyłam drzwi, a mróz już zdążył dotknąć moich policzków i rąk. wysiadłam powoli starając się nie zabić na oblodzonej drodze. w drzwiach przywitał mnie najmłodszy z kuzynów. wchodząc na salę, rozwiały się wszystkie moje wizje tego miejsca. sala wyglądała na dużo mniejszą, niż się spodziewałam. zeszłam na dół, żeby przywitać resztę rodziny. początkowo siedziałam ze znajomymi najstarszego z braci. rozmawiałam z kuzynem, gdy nagle go zobaczyłam. serce zabiło mi mocniej, a oczy nie chciały zwrócić uwagi na kogokolwiek innego. 'cześć' rzucił tylko i usiadł koło swojego przyjaciela. / tonatyle {cz.2}
|