''I przyszedł taki moment, że usiadła nad brzegiem rzeki i płakała. A wtedy pojawił się on i powiedział ''jestem przyjacielem'', zaufała mu. Potem zabrała go śmierć. Tak bardzo tęskniła. Ze łzami pobiegła w to samo miejsce. Tak bardzo chciała poczuć jego dłoń na swoim, drżącym ramieniu. Poczuła delikatne muśnięcie palcem po karku... myślała, że wrócił. Jednak to był ktoś inny. Określił się jako przyjaciel. Uciekła. Bała się znów zaufać. Nie chciała ściagnąć śmierci na kolejną osobę.''
|