Wiatr wiał, a my trzymaliśmy się za ręce nie potrafiąc odejść. Może baliśmy się stracić wszystkie spędzone razem chwile, może jednak ponownie zanurzyliśmy się w swych spojrzeniach i nie byliśmy w stanie puścić swych dłoni. W bezczelnym milczeniu trwaliśmy nieustannie, oddech przychodził ciężko, zamknięci z ironią baliśmy się dotyku. Jeszcze mamy ostatki nadziei, może kiedy ona całkowicie zniknie, będziemy mieli odwagę od siebie odejść, a teraz zastańmy tu i trzymajmy się za ręce, by nie stracić ani sekundy.
|