pamiętam te czasy, kiedy sylwester był czymś wyjątkowym i długo oczekiwanym. był to jedyny taki czas kiedy można było siedzieć do późna i rodzice nie krzyczeli już o 22, że powinnam być w łóżku, i sami dawali mi lampkę wina z musującym szampanem. z roku na rok sylwester stawał się czymś coraz lepszym, coraz dłużej mogłam na nim być, w końcu mogłam iść na imprezę do znajomych zamiast siedzieć w domu i zamiast pikolo dostałam procentowy trunek. niestety z roku na rok sylwester stawał się także coraz mniej ciekawym i coraz bardziej normalnym. a dziś? dziś kiedy chadzam spać o której chce, kiedy niemalże co dziennie kładę się po 1 a wypicie alkoholu nie musi zależeć od szczególnej okazji - sylwester to nic nadzwyczajnego. to po prostu dzień zamykający stary, a otwierający nowy kalendarz, którego zakup kosztuje mnie ponad godzinę pracy. /katajiina
|