Jestem sama, przepełnia mnie straszliwa pustka, tęsknota i lęk. Cały pokój wypełniają moje myśli. Nic poza mną i moimi myślami, moimi lękami. Mogłabym wyobrazić sobie najbardziej niestworzone historie, mógłbym tańczyć, pluć, stroić miny, przeklinać, zawodzić - nikt by się o tym nie dowiedział, nikt nie usłyszałby tego. To tak jak udany poród, wszystkie więzy odcięte. Jesteś odseparowany, nagi, samotny. Błogosławieństwo połączone z agonią. Masz mnóstwo czasu. Każda sekunda przytłacza się jak góra. Toniesz w niej. Pustynie, morza, jeziora, oceany. Zegar wybija godziny jak rzeźnicki topór. Nicość. Świat. Ja i nie ja. Omomaraharadża. Przecież wszystko musi mieć nazwę.
|