|
-nie ufaj. - krzyczał sam nie zdając sobie sprawy z tego, co robi. widziałam złość w jego oczach, bezradność i głośne wołanie o pomoc. całe morze miłości i nienawiści do samego siebie. nie wiedział, co robić. oddychał głęboko i szybko. stałam oparta o ścianę, zaledwie krok od niego, ze spuszczonymi rękoma wzdłuż ciała. -nie broń się.. pozwól, daj nam szansę. nie walcz z tym. - powiedziałam stanowczo, przeszywając go wzrokiem. uniósł głowę ku górze, spoglądając na mnie przerażony. -nie wygrasz z sercem. polegniesz. nawet jeśli będziesz próbował je udusić dymem, zapić alkoholem, polegniesz. - wykierował pięść kilka centymetrów od mojej głowy. oparł się zmęczony o ścianę, zamykając oczy. czułam jego gorący oddech na wysokości swojego policzka. -proszę - wyjąkałam cicho widząc, jak ze sobą walczy. ujął niedbale moją twarz, łącząc swoje usta z moimi. uśmiechnął się niepewnie i wziął w ramiona. od tak, wygraliśmy. wygraliśmy siebie
|