Było późno, a ja byłam pijana, stałam pod jego domem i słyszałam jak ten kamień, który nosiłam dotychczas w sobie pompuje krew, rozdrabniając się i mięknąc. To niemożliwe żebym coś do niego czuła, przecież tak naprawdę go nie znałam nie wiedziałam o nim w zasadzie nic. Jedyna rzecz jakiej byłam pewna to jego imię, które wywoływało u mnie dziką i spontaniczna radość nad którą nie mogłam zapanować. Serce biło mi znów tym oszalałym tempem, a kamień, który je pokrywał wpadł do wody i każdy kolejny krąg, poszerzał mój uśmiech
|