[1]Czuła, że to nie skończy się dobrze. Czekając na niego w umówionym miejscu wydawało jej się, że każda minuta trwa wieczność. Wiał zimny wiatr, ale tym razem to strach paraliżujący ją całą był powodem dreszczy. Jego głos, to w jaki sposób powiedział jej, że chce się spotkać nie wróżył nic dobrego – przecież go znała. Usłyszała czyjeś kroki i odwracając się zobaczyła jak idzie w jej stronę. W jego oczach widziała smutek i niepewność. Zaczął jak zawsze, skończył inaczej niż chciała. Jego usta układały się w usmiech pełen smutku, za każdym razem gdy chciał dotknąć jej dłoni cofał swój ruch nim zdąrzyła poczuć opuszki jego palców na swojej skórze. Każde słowo bolało coraz bardziej, każde zapewnienie, że nigdy o niej nie zapomni wywoływało kolejny potok łez. Nie kontrolowała tego, nie potrafiła.
|