|
Ostrożnie składałam kartonowe pudła i ustawiam odpowiednio wielkością na podłodze. Zaczynam z półek pakować do średniego kartonu książki, do jeszcze mniejszego zwykłe drobiazgi, które zdobiły półki. Otwieram szafę i dokładnie układam w największych pudłach ubrania. W jednym swetry, w drugim koszulki i tak powolutku szafy zostają opróżnione. Pokój jest już zupełnie pusty. Całe mieszkanie zostało puste. Zostały tylko meble wypełniające pustą przestrzeń. Ostatnie wyjście na taras, głębokie spojrzenie w niebo i pożegnanie się z panoramą miasta. Upijam łyk kawy z plastikowego kubka, otwieram drzwi i wskazuję rzeczy do wyniesienia i uciekam. Uciekam do innego mieszkania, innego miasta, innego życia.
|