Dochodziła 00:00. Słyszałam jak z mieszkania odchodziły dzwięki muzyki, śmiechy i rozmowy znajomych, po czym wszyscy znaleźli się na zewnątrz z kilkoma butelkami szampana. W powietrzu unosiły się strzelające fajerwerki, a szampan lał sie już strumieniem. Wszyscy składali sobie życzenia przekrzykując sie nawzajem.. Jednak ja stałam tam sama ogrzewając nagie ramiona dłońmi hamując łzy -Najlepszego kochanie! -usłyszałam głos mojego chłopaka.Odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy.Były błękitne.Wtuliłam mu sie w ramiona by nie dostrzegł łez..Zamknęłam oczy po czym wyobraziłam sobie,że wtulam sie do kogos innego..Do właściciela brązowych tęczówek..Pomogło..Jednak,gdy znów je otworzyłam czar prysł...koniuszkami palców wytarłam łzy, złapałam go za rękę i poszliśmy w stronę domu.Udawałam kogoś kim nie byłam..Udawałam zakochaną i szczęśliwą..Ale on wiedział,ze nie byłam..jednak mimo to milczał..A Nowy Rok okazał sie beznadziejny, gorszy od poprzedniego..Bo był zupełnie bez niego..
|