- zależy Ci na mnie? - zapytałam, czując jak opuszcza mnie wszelka nadzieja, a jej resztki wykańczają moją psychikę. patrzyłam jak ze smutkiem rozplątuje nerwowo słuchawki. - nie lubię takich pytań, nie lubię jak mi je zadajesz.. - powiedział, starając się zabrzmieć optymistycznie. - żaden facet nie lubi - przyznałam - ale odpowiedź jest prosta, tak albo nie. - odpowiedziałam pewnie. - w takim razie nie. - powiedział niewyraźnie - możesz podziękować pewnej osobie, która mi coś uświadomiła..chciałaś męskiej odpowiedzi, to Ci ją daję..ja sam nie wiem czego chcę, ciągle pragnę czegoś innego..pewnie będę tego później żałował, ale taka jest moja odpowiedź..- powiedział i popatrzył na mnie. rozmawialiśmy 10 minut, a czułam się jak gdyby minęło kilka godzin. serce straciło rytm, a ręce z lodowatych stały się gorące. oczy poczuły łzy, których tak bardzo nie chciałam przed nim wyjawić. nie wiedziałam, gdzie powinnam spojrzeć, byleby tylko niczego nie zauważył. - ok - szepnęłam / tonatyle {cz.1}
|