wyjrzałam za okno, spostrzegłam siedzącą na ławce w parku
drobną dziewczynę z załzawionymi oczami i zakatarzonym nosem .
wyglądała na zagubioną a może raczej była rozzłoszczona swoja bezsilnością .
ale jak miała być silna, kiedy wokół niej nie ma nikogo..
nikt nie podnosił jej na duchu, ale mimo tego
wymuszała na sobie uśmiech, by nie poczuć od innych udawanej litości.
|