siedziałam wciśnięta w środku ledwo łapiąc powietrze do płuc, które śmierdziało serowymi chipsami. przepisywaliśmy zadanie z majcy snując plany na jutrzejsze popołudnie, i niby nic. kolejny, normalny poniedziałek, który od tak nabrał uśmiechu i smaku popołudniowej, zimnej herbaty z butelki, którą wyrywaliśmy sobie z rąk.
|