Nic nie jest już takie same.
Poranki nie są już takie ciepłe i pogodne.
Noce nie są bezpieczne,
herbata przestała parzyć.
Nawet ból przygasł.
Żyletka przestała kaleczyć przedramienia.
Czuję się pusta w środku,
zakurzona i opuszczona.
W żyłach płynie zatęchła krew.
Na skórze są ślady po małych kataklizmach.
Stopy pozbawione są stałego gruntu.
Głucha cisza dzwoni w uszach.,
krwotok zalewa sztywne palce.
Pustka drażni podniebienie,
świerzbią nadgarstki,
piecze kark,
a tlen krzepnie na wargach.
Dławię się
bólem,
pustką,
samotnością.
Zdechnę,
bezszelestnie usuwając się na podłogę
|