Właśnie w takie sobotnie, gówniane popołudnia zdaję sobie sprawę, że dopada mnie nic innego, jak zazdrość. Zazdroszczę każdemu, kto ma kogoś do pogadania, całowania, przytulania, pieszczenia, dzielenia się czasem, nudzenia się, oglądania filmów i innych pierdół. Czasem rodzi się we mnie odruch bezwarunkowy w postaci chęci przypierdolenia wszystkich, których dobrze spędzili weekend z drugą połówką. No bo ile można słuchać o dobrej przyjemności, dobrych pieszczotach, dobrym całowaniu i dobrze spędzonym czasie? Faktem jest, że zupełnie inne spojrzenie miałabym na tą całą miłość, gdybym sama jej doznała. A tu chuj. Jedna wielka pustka. Pokój, herbata i muzyka to jedyne na co mnie stać.
|