Płakałeś.Delikatnie mnie pocałowałeś,po czym odeszłeś.Nie odzywałeś się kilka tygodni.Zero.Próbowałam szukać z tobą kontaktu,ale zrobiłeś wszystko bym go nie znalazła.Całe dnie siedziałeś w domu i piłeś.Po sześciu tygodniach wreszcie się odezwałeś,zadzwoniłeś w nocy,trzecia?Czwarta?Kazałeś mi wyjść przed dom.Było strasznie zimno,ale kazałeś mi przyjść.Szybko ubrałam ciepły sweter,stare emu,włosy związałam w luźny kok i wybiegłam przed blok.Stałeś tam,zgarbiony,smutny,blady.Podbiegłam do ciebie i rzuciłam ci się na szyje,tak to pamiętam.Pamiętam też twoje głębokie zdziwienie..spojrzałam na ciebie z miłością,po czym pocałowałam cię najczulej jak tylko potrafiłam.Ku mojemu zadowoleniu,odwzajemnileś pocałunek.Pamiętam .. tak pamiętam.Staliśmy tak złączeni w najpiękniejszym pocałunku jaki tylko istnieje kilkanaście minut.W śniegu,wietrze,mrozie."Kocham cię"-rzekłam."Kocham najbardziej na świecie"-usłyszałam
|