W zasadzie nie wiem co się ze mną działo. Kiedy siedział obok mnie i rozmawialiśmy, pierwszy raz w życiu zobaczyłam jakie ma piękne oczy. Jak słodko się uśmiecha. - wiesz? - zaczęłam - muszę coś skończyć. pójdziesz ze mną ? - zapytałam z nadzieją. - pewnie. Chodźmy. 10 minut później stałam pod jego furtką. - poczekaj tu na mnie. zaraz wrócę. - powiedziałam i poszłam. Zapukałam w jego drzwi. Otworzyła jego mama. - Jest. Ale śpi. Znów wziął. - czułam jak ból przeszywa jej serce. - przepraszam ja naprawdę się starałam. - szepnęłam - wiem skarbie. Wejdź. Wiem po co przyszłaś. zaraz go obudzę. - powiedziała - nie proszę Pani, sama to zrobię. - powiedziałam i weszłam do jego pokoju. Siedział na łóżku. oczy miał rozbiegane, ale już kontaczył. - Mam Ci do powiedzenia jedno słowo. - powiedziałam patrząc mu w oczy. - ŻEGNAJ. - krzyknęłam i wybiegłam. Nawet nie próbował mnie zatrzymać. - Ja przepraszam. - powiedziałam do przyjaciela. - chodźmy już. - poszliśmy. [cz. 2]
|