-nie udawaj, że nic się nie stało! - krzyczałam na niego, a w oczach zbierały mi się łzy. - jesteś kłamcą! - nie miałam już siły. - Przestań. Nic się nie stało. - był kompletnie pijany. - chcesz zapalić ? - zapytał wyciągając fajki. Wiedział, że nie cierpię ich zapachu. - Ale z Ciebie kretyn. Naiwna jestem. - powiedziałam i zaczęłam odchodzić. - Stary ogarnij się ! Drugiej takiej nie znajdziesz! - mówił jego kumpel jak odchodziłam. - Odwal się okej ? To dziwka. - powiedział. Zaczęłam biec. Przed siebie. Jak najdalej. Kiedy byłam już w parku usiadłam na ławce i zaczęłam ryczeć jak dziecko, pytając Boga dlaczego tak jest. Usłyszałam, że ktoś przyszedł. 'Ej, mała nie przejmuj się nim to kretyn' -mówił jego najlepszy kumpel. - kretyn, którego kocham -szepnęłam. Spojrzałam na niego. Przytulił mnie. Nie wiem w którym momencie jego usta były tak blisko moich. To się po prostu stało. pocałowałam go. -Nie, nie mogę. Wstałam i uciekłam. Następnego dnia przyszedł do mnie. [cz.1]
|