Stał naprzeciwko mnie. Był piękniejszy niż nie jeden anioł. Uśmiechnął się najładniej jak umiał… jak uwielbiałam. Objął mnie w tali jedną ręką, a drugą zaś błądził po moim policzku. Nadal miał na twarzy swój śnieżno-biały uśmiech. Przysunął swoją twarz do mojej, aby na moich ustach złożyć pocałunek i wtedy… obudził mnie budzik.
|