zawsze gdy go widziałam dziecinnie spuszczałam wzrok. on zawsze mierzył mnie od góry do dołu, komentując coś do swoich kolegów. byłam bezradna. ja, taka silna dziewczyna, nie potrafiłam spojrzeć w twarz chłopakowi, który perfidnie złamał mi serce i spierdolił życie. odwróciłam się i zapytałam. - zadowolony za zjebanie mi życia? czujesz się dowartościowany? zaśmiał się i z ironią w głosie odpowiedział, - a co ty taka odważna teraz się zrobiłaś? - nie zmieniaj głupio tematu, języka w gębie nie masz przy kolegach? zaśmiałam się. podszedł do mnie złapał mnie za biodra, przyciągnął do siebie i pocałował. - odważyłaś się, ja nie miałem na tyle odwagi by powiedzieć ci jak jest naprawdę, dziękuję odpowiedział. nie chciałam się wyrywać. przecież zależało mi na nim. był dla mnie wszystkim. nie liczyło się nic. ważne że był przy mnie.
|